Zetor world

ZETORLANDIA

ZETORLANDIA

O swoim gospodarstwie i Zetorach opowiada Pan Paweł Cierniak, 32-letni rolnik mieszkający w Pacanowicach, małej wsi pod Pleszewem w Wielkopolsce.

Zetorlandia

Prowadzenie gospodarstwa rolnego w dzisiejszych czasach nie jest łatwe. Trudno cokolwiek zaplanować i przewidzieć. Pogoda, ceny zbóż, maszyn rolniczych, nawozów, środków ochrony roślin są nieprzewidywalne, a jedyną stałą, jaką można uwzględnić w rolniczym biznesplanie, są podwyżki wszystkiego, co do produkcji służy.

Nie są to optymalne warunki do prowadzenia gospodarstwa rolnego i potrzeba ogromnej siły oraz samozaparcia, żeby choć “wyjść na swoje” i utrzymać rodzinę. Opowiada o tym Paweł Cierniak, 32-letni rolnik mieszkający w Pacanowicach, małej wsi pod Pleszewem w Wielkopolsce.

Ze swoją ziemią związany jest od zawsze, bo już jako dziecko pomagał rodzicom w prowadzeniu 50-hektarowego gospodarstwa. Pracy było sporo, ale Paweł nie zaniedbywał nauki i po ukończeniu technikum rolniczego kontynuował naukę na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu na kierunku Technika Rolnicza i Leśna. Jak sam mówi, pozwoliło mu to inaczej spojrzeć na swoje własne gospodarstwo i coraz pilniej nadchodzącą potrzebę zmian.

Te przyszły szybciej, niż chciał.

Zmiany

- Rodzice inwestowali w gospodarstwo, mądrze planując zasiewy, hodując kilka sztuk bydła i trzody chlewnej. Staraliśmy się być samowystarczalni zarówno w hodowli, jak i w sprzęcie rolniczym, choć ten wówczas nie był najnowszej generacji. Stary zachodni kombajn okazał się przysłowiową skarbonką, a dwa główne ciągniki: Ursus 902 i 914 miały już najlepsze czasy za sobą i zaczynały stwarzać problemy - mówi Paweł.

- Zaczęliśmy z ojcem rozmawiać o zakupie fabrycznie nowego ciągnika, który przejmie rolę głównego w naszym gospodarstwie. Wybór nie był łatwy, bo ziemia od III do VI klasy jest wymagająca, a różnorodne uprawy gwarantujące samowystarczalność rodzinnego gospodarstwa wymagały dobrego sprzętu.

Młody rolnik wspomina, jak przyglądali się ciągnikom sąsiadów i znajomych, wspólnie analizując wszelkie “za” i “przeciw”. Liczyły się zarówno koszty zakupu, jak i użytkowania, a usługi serwisowe i części eksploatacyjne miały być rozsądne cenowo. Tylko tyle i aż tyle.

W końcu zapadła decyzja - będzie Zetor.

1

Bez Zetora nie dałbym rady

Nowy ciągnik, Zetor Forterra 135 16V, pojawił się w 2015 roku, gdy Paweł powoli przejmował gospodarstwo. Po wieloletnim użytkowaniu Ursusów mocna Forterra ze swoim 136-konnym silnikiem, nowoczesną i w miarę cichą kabiną oraz napędem na obie osie była jak wybawienie. Praca na 50 hektarach gospodarstwa Czerniaków nagle zaczęła być przyjemniejsza i szybsza. Jednak radość z nowego nabytku przesłoniła niespodziewana choroba ojca i wkrótce jego odejście. Paweł został sam na gospodarce.

- Gdy zostałem sam, było mi bardzo ciężko. Pomagały mi mama i żona, ale główne prace w gospodarstwie pozostały na mojej głowie - mówi młody rolnik. - Wiesz, bez Zetora nie dałbym rady. Kawałek pola, którego orka Ursusem 914 zajmowała mi dwa dni, teraz Forterrą robiłem w jeden i to bez zmęczenia. I jaka oszczędność paliwa - opowiada.

Choć pod wiatą stały jeszcze duże Ursusy, nowy Zetor Forterra pracował jako główny ciągnik, transportowy i pomocniczy, bo Paweł zamówił go od razu z oryginalnym ładowaczem Zetor System. Jak twierdzi, praca szła szybciej, a sam ciągnik okazał się dużo bardziej opłacalny w użytkowaniu i oszczędniejszy niż stare “dziewięćsetki” Ursusa, które po latach jedna za drugą zmieniły właściciela i wyjechały służyć na innych polach.

2

Stare, nowe gospodarstwo

Paweł postanowił utrzymywać bezpieczny kurs gospodarzenia i nadal stawia mocno na niezależność i samowystarczalność. Choć, jak mówi, ASF wybił mu z głowy hodowlę trzody nawet na własny użytek, to nadal trzyma kilka sztuk bydła opasowego i mlecznego. Skarmia je własnymi zielonkami z łąk i kiszonką, na którą przeznacza kilka hektarów uprawianej kukurydzy. Na swoich hektarach uprawia jeszcze rzepak, pszenicę, pszenżyto. Bezpiecznie i bez szaleństw, ale stabilnie i małymi krokami do przodu. - To moje dziedzictwo i muszę je szanować - opowiada nie bez emocji.

Rozglądając się wokół, widać, że małe kroki młodego rolnika wcale nie oznaczają zastoju w gospodarstwie. Stare i mocno już zużyte maszyny rolnicze sukcesywnie wymieniał na nowe: pług, siewnik, brona wirnikowa, przyczepy - wszystko polskiej produkcji. Z dumą pokazuje też jednego z ostatnich Bizonów na hydrostacie, który kilka lat temu zastąpił poprzedni kombajn. - Chodzi z 5-metrową kosą. Części tanie i nic większego nie potrzebuję - mówi. 

3

Na ciężkie czasy -  Zetor Proxima

- Ciężki czas jest teraz dla rolnictwa, dlatego ostatnio kupiłem drugiego Zetora - uśmiecha się Paweł, pokazując na nową Proximę 100 HS z 2021 r. stojącą na podwórku. To - jak mówi - trochę inwestycja na przyszłość, bo nowy ciągnik i tak byłby wkrótce potrzebny, a choć ceny skupu wciąż rosną, to opłacalność maleje.

Wybrał Proximę 100 HS z EHR w podnośniku, bo do takiego rozwiązania przyzwyczaiła go Forterra. Mimo że słabsza niż Forterra 135, to Proxima obecnie jeździ w transporcie, ciągnąc bez problemów i przepału 12-tonową przyczepę. Z mocy czeskiego silnika jest zadowolony i jak podkreśla, celowo wybrał model bez AdBlue.

Pokazuje mi jeszcze zamontowaną “na zapas” w Proximie masywną konstrukcję wsporczą ładowacza, mówiąc, że jak będzie taka potrzeba, to i ona dostanie oryginalny Zetor System.

Pytany o inne zalety swoich Zetorów odpowiada: - Koszty eksploatacji i serwisowania dużo mniejsze niż u moich kolegów rolników z innym sprzętem, a części eksploatacyjne są po prostu tanie i dostępne od ręki wszędzie. Zetor na wodę nie idzie, ale ropy schodzi jakby dużo mniej niż w moich starych Ursusach. I co zauważyłem, w transporcie bardzo mało pali, mimo że do tej pory używałem cały czas paliwa B7 - mówi.

4

- Co mi się podoba w Zetorze? Musiałem się chwilę przyzwyczajać do obsługi rewersu pod kierownicą w Proximie, ale przyznaję, że jest wygoda z takim rozwiązaniem. Tak samo przycisk włączania sprzęgła umieszczony w dźwigni zmiany biegów przydaje się szczególnie w transporcie - mówi Paweł. Pytany, czy ma jakieś uwagi do czeskich ciągników, zastanawia się przez chwilę i mówi: - Wiem, że są uwagi do klimatyzacji, ale ja się pod tym nie podpiszę i taka jak jest, w pełni mi odpowiada. Może amortyzacja kabiny mogłaby być lepsza, ale to moja subiektywna ocena - dodaje.

Słuchając Pawła, przyglądam się dokładniej starszej, już siedmioletniej Forterze. Ma 3300 mth, ale wygląda bardzo dobrze mimo ciężkiej pracy w wielkopolskim gospodarstwie. Zastanawiam się, ile w tym jakości konstrukcji, a ile zasługi rolnika o dbałość sprzętu.

- Wiesz, u nas na wiosce mieszka około 300 osób i jak policzyłem z moimi ciągnikami jest tu 10 Zetorów - A nie! - zaprzecza nagle, śmiejąc się - Poprawię się, dokładnie to 10 i ⅛. Pokażę ci - Prowadzi mnie do domu, gdzie jego kilkuletni syn siedzi na małym napędzanym pedałami modelu ciągnika Forterra - To mój Zetorek - mówi mi z dumą maluch.

5

Tak wygląda Zetorlandia.

Powrót do Świata Zetora